Wspólnota zawierzenia się Jezusowi przez ręce Maryi

Świadectwo Eli z Diecezji Zamojsko - Lubaczowskiej

„Kiedy myślę o tym, jak to się stało, że zrodziło się we mnie pragnienie zawierzenia się Maryi, to przypominam sobie pewien moment podczas u Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie. Pojechałam tam z moimi koleżankami, które tak jak ja, mają dzieci niepełnosprawne. Podczas Komunii świętej zrodziła się we mnie myśl, że zarówno ja, jak i moje koleżanki, powinnyśmy się zwrócić do Matki Bożej, bo ona, tak jak nikt inny, rozumie, co to znaczy patrzeć na cierpienie swojego dziecka. Było to w pierwszym roku mojego nawrócenia, od kilku miesięcy formowałam się we wspólnocie Przyjaciół Oblubieńca. Niedługo po tym wydarzeniu, okazało się, że jedna z naszych koleżanek z tej wspólnoty organizuje 33 dniowe rekolekcje zawierzenia się Maryi i podjęłyśmy się temu w oparciu o teksty św. Ludwika de Monford. Był wtedy Wielki Post, a zawierzenie przypadło w Wielkanoc – dokonałam tego odczytując ten akt sama, cicho w kościele.

Po ukończeniu tych rekolekcji przez cały czas czuję obecność Matki Bożej, tak jakby ona była gdzieś obok mnie. Jest to obecność bardzo delikatna, pełna pokoju, dająca poczucie bezpieczeństwa.

Rekolekcje zawierzenia Maryi odnawiam każdego roku, zazwyczaj w tym samym terminie, kończąc w jakiś uroczysty dzień, np. ważne święto. Jednak w ubiegłym, 2019 roku, rozpoczęłam je dość przypadkowo, bez liczenia, w jaki konkretny dzień ono wypadnie – wiedziałam, że będzie to podczas mojego pobytu w Medjugorje. Sama forma rekolekcji była też inna niż wcześniej, tym razem była to książka „Duchowa droga z Maryją”, zawierała ona w sobie rozważania Słowa Bożego, fragmenty z pism papieża Franciszka. Były w niej też zawarte konkretne zadania do wypełnienia na każdy dzień i zobaczyłam, że kiedy byliśmy w Medjugorie to te zadania pokrywały się z programem z Festiwalu Młodych np. w podręczniku było wyzwanie do tego, żeby poświęcić czas na adorację krzyża i gdy poszliśmy na plac przed kościołem to okazało się, że tego dnia jest adoracja krzyża. W Medjugorie pierwszy raz w moim życiu akt zawierzenia odmawiałam w obecności kapłana u wzgórza Podbrdo w miejscu Objawień Matki Bożej w Medjugorie przy niebieskim krzyżu. To doświadczenie było związane z odczuciem wielkiego bezpieczeństwa, Bożej miłości, tak jakby Matka Boża zamknęła mnie w swoim Niepokalanym Sercu, jakby mnie całkowicie schroniła.

Myślę, że zawierzenie Jezusowi przez ręce Maryi daje taką pewność, że się idzie dobrą drogą w życiu duchowym, że się nie zbłądzi, mając tak wspaniały wzór do naśladowania jakim jest Matka Boża. Bardzo często podczas Komunii świętej proszę Ją, aby użyczyła mi swojego Niepokalanego Serca, po to, aby Jezus mógł w nim odpocząć.

Poprzez to zawierzenie Matka Boża jest tą, która przynosi w moim życiu Ducha Świętego. Widzę też, że działanie Ducha Świętego w mim życiu podobne jest do tego doświadczenia, jakie miało miejsce podczas spotkania Maryi ze św. Elżbietą. W spotkaniu tych dwóch kobiet objawiła się moc Ducha Świętego, Jego dary i charyzmaty. I bardzo często, kiedy dostrzegam działanie Ducha Świętego, to jednocześnie zauważam obecność Maryi. Tak też było kiedy spotkałam księdza Piotra podczas kursu Jan i odczułam przynaglenie, żeby poprosić go o spowiedź. Był to czas adoracji w ciszy, więc starałam się odsunąć tę myśl, bo tak naprawdę nie wiedziałam, z czego mam się spowiadać (2 tygodnie wcześniej byłam przecież u spowiedzi), nie chciałam też przerywać tej godziny ciszy, ani przeszkadzać modlącemu się kapłanowi, jednak, gdy otworzyłam Pismo Święte, to trafiłam na słowa: „Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie...” To polecenie Maryi z Kany Galilejskiej było impulsem, aby wstać i poprosić księdza Piotra o spowiedź, który od tamtej pory stał się moim stałym spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Ufam, że Maryja nas wtedy połączyła ze sobą, bo ona wiedziała, że w tej sytuacji, gdy mam chorego syna, ja również potrzebuję takiego księdza, który ma w swoim życiu doświadczenie choroby i cierpienia. Ma też charyzmat Bożej miłości i miłosierdzia, które przyniesie mi pokój i światło na to, co się dzieje w moim życiu.

Maryja w moim życiu działa tak, jak podczas wspomnianego wesela w Kanie Galilejskiej – widzi jakiś brak, nawet, gdy ja sama go jeszcze nie dostrzegam i stara się go wypełnić. Mam też wiele przykładów modlitw, który zostały wysłuchane, gdy zaniosłam je do Pana przez Jej ręce – np. w Sanktuarium Jej poświęconym. Ona nigdy nie przesłania mi Jezusa, Jej obecność jej cicha i delikatna, a poprzez to zawierzenie, wzięła mnie za rękę i prowadzi wprost do swojego Syna”.