Wspólnota zawierzenia się Jezusowi przez ręce Maryi

I ja podzielę się swoim świadectwem...

Wybuch pandemii koronawirusa przyczynił się do tego, że sięgnęłam po różaniec, wcześniej zdarzało się to bardzo rzadko. Zaczęłam odmawiać go regularnie. Bardzo pomagały mi rozważania różańcowe księdza Teodora, zaczęłam lepiej poznawać siebie i swoje grzechy. W końcu Nowenna Pompejańska w intencji " Nawrócenia grzeszników spośród których ja jestem pierwszym".

Zapragnęłam oderwać się od pewnych grzechów, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Te rekolekcje mnie w tym umocniły, choć do ostatniej chwili nie byłam przekonana, czy je zaczynać, bo byłam świeżo po nowennie. Myślałam, że jak ją wreszcie skończę poczuję wielką ulgę, bo nie było łatwo, ale odczułam zamiast tego jakąś tęsknotę i brak... No i w ostatniej chwili zdecydowałam żeby wziąć udział w tych rekolekcjach. Zawarte w nich treści pomagały mi kontynuować pracę nad sobą. Dołączyłam do Róży za mężów, zgłębiałam treści religijne w wolnej chwili.

13 sierpnia umówiłam się w mojej parafii na spowiedź generalną. Miało to być po wieczornej mszy świętej. W ciągu dnia, będąc w pracy, zbierałam wszystkie grzechy z różnych karteluszek, które upisalam. Na koniec dyżuru udało mi się też, niespodziewanie, znaleźć na Mszy świętej w kaplicy szpitalnej, na prośbę koleżanki, która zamówiła mszę za rodziców. Wiec poszlam i pomodliłam się do Matki Bożej Fatimskiej o łaskę dobrej spowiedzi. Gdy wracałam z pracy pomyślałam, że potrzebuje jeszcze nastroić się do tej spowiedzi odpowiednio, wzbudzić żal za grzechy, bo jakoś nie czułam nic szczególnego. I włączyłam sobie na słuchawkach piękną pieśń z modlitwą wstawienniczą o miłości Boga. Wsłuchiwałam się w słowa i obserwowałam jak pięknie wygląda niebo. Nagle podczas słów: "kocham Cię, jesteś moim oczkiem w głowie..." zaczęłam czuć falę rozchodzącego się przyjemnego ciepła po moim ciele, poczułam naprawdę tę Jego miłość. Za chwilę byłam już w kościele, na kolanach, po twarzy płynęły mi łzy i dziękowałam Bogu za Jego wielką miłość, w którą tak trudno mi było uwierzyć. Ja też mówiłam, że Go kocham, że dziękuję, że jest ze mną, żeby nie odchodził tylko pozostał ze mną w tej spowiedzi i dodał mi odwagi. A wszystko to mówiłam jednym tchem. Spowiedź była piękną rozmową. Po niej adoracja. Wracałam do domu z niesamowitym pokojem w sercu i ogromną radością, której chyba nic nie byłoby w stanie zakłócić. Nigdy nie czułam się tak dobrze we własnym ciele. Jeszcze przez większą część kolejnego dnia ten wewnętrzny pokój i radość ze mną pozostały.

Dziękuję Ci Boże, że mogłam doświadczyć ogromu Twojej Miłości!

Dziękuję za te rekolekcje i za modlitwę!

Chwała Panu!